Wszystko zaczęło się od wizji zrobienia własnego stuffu. Elegancko, w domowym zaciszu, żółte kombinezony, maski tlenowe i bańki nad palnikami gazowymi. Od tego momentu zaczęliśmy ostro zgłębiać temat. To była jedyna rzecz, która zabrała nam ciut więcej czasu, ale i tak już po dziewięciu miesiącach wypuściliśmy pierwsze produkty, które na Boże Narodzenie sprawiły radochę dziesiątkom facetów.

Rozwijaliśmy się intensywnie i opracowaliśmy szereg nowości. Liczba zamówień i klientów rosła, ale Angry wciąż było dla nas takim drogim hobby po szkole i pracy. Znów jednak spięliśmy się i w Boże Narodzenie i nasze prezenty wywołały setki uśmiechów wśród brodaczy. Feedback był niesamowity i nawet najwięksi sceptycy wśród nas zaczęli rozumieć, że może dałoby się kiedyś z tego żyć.

Idziemy jak burza, wchodzimy na Słowację, do Polski, wypuszczamy Beard Doping, sprzęty, jesteśmy na półkach Rossmanów w całych Czechach, przede wszystkim zaś angażujemy się w Angry na całego. Robimy pierwszy nabór, zamówień przybywa coraz więcej a my ledwo wyrabiamy ze sprzedażą. Powoli dociera do nas, jak uzależniający jest nasz towar i boimy się momentu, w którym wpadnie do nas Ministerstwo Zdrowiam, z żądaniem umieszczenia ostrzeżeń na opakowaniach.

Dom jednorodzinny, w którym działamy, pęka w szwach. Każdy wolny centymetr garażu służy nam za magazyn. W salonie działa biuro a rosnąca ilość podjeżdżających ciężarówek, które blokują drogę dojazdową, coraz bardziej wkurza sąsiadów. Planujemy operację „move” i zamykamy szalony rok świąteczną przeprowadzką do drukarni. Drukarnio AMAPRINT, here we fucking go!

Oki doki, żarty się skończyły. Antistick leje się hektolitrami, nie nadążamy z liczeniem palet i podpisywaniem umów. Jak to się, cholera, stało, jak od pierwszego uścisku dłoni dotarliśmy aż tutaj?! To sprawka Twoja i pozostałych wariatów… no dobra, trzeba poszerzyć paczkę. Żadnych frajerów, tylko prawdziwi twardziele. Tacy, którzy wiedzą czego chcą. Rok kończymy mając prawie czterdziestu pracowników, którzy wskoczyliby za Angry w ogień.

To był rok! Marzec był ciężki, zamówienia siadły, poczuliśmy mróz na tyłkach i przez chwilę zastanawialiśmy się, czy zamiast pracy nad nowościami nie wylądujemy na froncie. Tak się na szczęście nie stało i mogliśmy dalej dla Ciebie tyrać. Wynajęliśmy więcej przestrzeni biurowej a drukarkę przestawiliśmy w tryb ekspedycji masakrycznej ilości zamówień. Zmienili się też właściciele, bo do Tomáša dołączyli dwaj konkretni wyjadacze i zaczęliśmy się kręcić koło EPR, RPG, UZI i innych niebezpiecznych skrótów. A pod choinkę strzeliliśmy sobie małą halkę. Ponad 6000 m² w naszym rodzinnym Třebíču. Miejsca a miejsca! Zostaje ją tylko wyremontować. W 2023 na pewno nie będziemy się nudzić i znowu wspólnymi siłami zrobimy kilka milowych kroków naprzód. STAY ANGRY!

Ziuuuum. Wtf, kolejny rok? Jprdl!!! Pobiliśmy rekordy, odpalaliśmy hity, normalnie freakin' pedal to the metal!!! W ramach terapii stresowej urządziliśmy całej hali totalną demolkę, żeby było miejsce na Angry Temple. Nie planowaliśmy wprawdzie aż tak twardego restartu, ale możemy przynajmniej wszystko dopieścić w najdrobniejszym szczególe, tak jak lubimy. W rekordowym tempie otwarliśmy w Pradze pierwszy Angry Store w galerii handlowej Myslbek. Rekordowo rósł też nowy nowy członek rodziny, siostrzana marka Busy B. Od pierwszego dnia laski wzięły ją szturmem, jak osy na czerwony lizak. Rok 2023 był po prostu czystą radością, podjaraniem i sukcesem.

Jedno jest pewne – odciski będą dalej. Wrzuciliśmy sobie na garb naprawdę sporo. Mocniej niż w zeszłym roku chyba już nie depniemy, ale i tak będzie jazda, przy której przyda się każda pomocna dłoń. Masz ochotę dorzucić swoje pięć groszy? Napisz nam, co ci się podobało, a co nie za bardzo i należałoby zdecydowanie poprawić. Walnij nam to prosto w twarz, nawet jeśli to tylko drobna pierdoła. Dane kontaktowe znajdziesz tutaj.